Pierwsza rozmowa o pracę
Większość przyszłych programistów czeka ten “pierwszy raz” i pierwsza rozmowa o pracę. Towarzyszą temu ciekawe z perspektywy czasu emocje i doświadczenia. Gotowość do działania, palące się wręcz ręce i zwoje w mózgu do pracy, tego się nie zapomina :)
Pierwszą rozmowę o pracę odbyłem w trakcie ostatniego semestru na studiach. To był czas, kiedy miałem postawiony ambitny cel (o którym wspominałem tutaj) i stwierdziłem, że to najlepszy moment by tą wiedzę wykorzystać w pozyskaniu pierwszej pracy. Pamiętam, że trafiłem na tę firmę z polecenia kolegi ze studiów, który akurat pracował już tam wcześniej. Wziąłem kontakt do szefa i podczas krótkiej rozmowy telefonicznej umówiłem się na spotkanie, z informacją zwrotną, że o wszystkim porozmawiamy na tym spotkaniu.
Na miejscu stawiłem się 15-10 minut przed czasem, raczej jestem punktualny, a bynajmniej się staram :) Szanuję czas innych, dlatego nie wyobrażam sobie ryzykować z dojazdem “na styk”, szczególnie, że w takich momentach często coś, zupełnie z przypadku lubi się wydarzyć :) Wracając do miejsca - był to piękny, duży, nowoczesny budynek, z dala od centrum miasta. Podchodząc do portierni, informując ochroniarza, że jestem umówiony na spotkanie i mam dostać się na piętro X, czułem dreszczyk emocji, ale jak najbardziej pozytywny! Poinformowałem sowjego przyszłego pracodawcę, że jestem na miejscu i już za chwilę wymieniliśmy się uściskiem dłoni.
Spodziewałem się szaleńczego gradobicia pytań, nie ukrywam, że byłem przygotowany (kilka, jak nie -naście stron pt. “najczęściej zadawane pytania na stanowisko X”). Rozmowa zaczęła się od mojego monologu, na prośbę bym opowiedział coś o sobie, o swoich doświadczeniach i umiejętnościach. Miałem nadzieję, że mój ambity cel zrobi na przyszłym pracodawcy wrażenie i powie “wow! muszę Cię mieć w swoim zespole!” - tak jednak nie było, co gorsze, w ogóle te technologie nie były używane w obecnym projekcie (o czym dowiedziałem się chwilę później). Ogółem rozmowa przebiegła “luźno”, bez gradobicia pytań, raczej swododna wymiana zdań i oczekiwań. Okazało się, że firma aktualnie rozwija projekt “desktopowej aplikacji giełdowej”, która pisana jest głównie w Javie. Pomyślałem wtedy “nie ma Springa, no trudno, od czegoś trzeba zacząć!” i w sumie po kilkudziesięciu minutach wyszliśmy oboje zadowoleni z rozmowy z informacją “dam znać” od przyszłego szefa. Po dniu czy dwóch dostałem telefon, że jest na TAK, dogadaliśmy się, ustaliliśmy warunki i date rozpoczęcia pracy.
“Yeah, pierwsza praca w zawodzie!” pomyślałem odkładając telefon z uśmiechem od ucha do ucha - “nie było wcale tak źle!”. W sumie spodziewałem się istnej walki i przerzucania się pytaniami-odpowiedziami, ale finalnie nie było się czegoś bać, wszystko obeszło się w przyjemnej atmosferze, bez stresu i nerwów :) Rozmów było jeszcze 2 czy 3 ale o nich opowiem innym razem!